W piękne niedzielne popołudnie, w obecności około czterdziestu widzów, na nowoczesnym obiekcie ze świeżo oddanym sztucznym boiskiem w Swarzędzu, Antares Zalasewo pokonał Rożnovię Rożnowo 3:1 (1:0) i wykonał bardzo istotny krok w górę tabeli w inauguracyjnym meczu rundy wiosennej poznańskiej B-klasy grupy II.
Spotkanie zdecydowanie urosło do meczu kolejki - piąta ekipa podejmowała drużynę z miejsca trzeciego. Zawody prowadził pan Jakub Frątczak i na samym wstępie należy zaznaczyć, że spotkanie było sędziowane na bardzo wysokim poziomie, pewnie i bez kontrowersji, a cała trójka sędziów spisała się na medal. Nic tylko życzyć sobie takiego poziomu w każdym meczu.
Kilka minut po godzinie 16:00 rozległ się pierwszy gwizdek arbitra. Antares próbował zaskoczyć rywali grając w niskim pressingu, wyjściową formacją 1-4-4-1-1; trzeba podkreślić, że od pierwszych minut taktyka funkcjonowała znakomicie, a Rożnovia miała problemy ze stworzeniem jakiegokolwiek zagrożenia pod bramką Maruniewicza.
Jedna z pierwszych akcji meczu mogła, a nawet powinna zakończyć się bramką. W 5 minucie po przechwycie w środku pola Lutomski wypatrzył wybiegającego na czystą pozycję Bączyka, który oddał groźny strzał nad bramkarzem rywali - niestety, minimalnie chybił. Chwilę później, po trójkowej akcji Bączyk-Białach-Nazarevich, ten ostatni nieczysto trafił w piłkę głową i poleciała ona obok bramki. Jeszcze przed upływem dziesięciu minut fantastyczny rajd prawą stroną wykonał Białach, jednak piłka dogrywana przez niego z linii końcowej została wyblokowana przez obrońców gości. Wydawało się, że Rożnovia odetchnie przez moment, ale mało brakowało, a po rzucie rożnym wykonywanym przez Biernaczyka, bramkarz niebiesko-żółtych musiałby wyciągać piłkę z siatki. Tym razem minimalnie niecelnie uderzył Putz.
Niestety już w 15 minucie z konieczności grający na stoperze Michał Adamski ze względu na kontuzję pachwiny musiał opuścić boisko. W jego miejsce wszedł Rak, dla którego także pozycja środkowego obrońcy była nowym doświadczeniem.
Kiedy wydawało się, że pierwsza fala ataków Antaresu osłabła i gra zaczęła się wyrównywać, nagle gospodarze wyszli na zasłużone prowadzenie. W 19 minucie meczu Bączyk oddał zablokowany strzał, do piłki dopadł Białach, który uwikłał się w drybling. Obrońcy Rożnovii odebrali na chwilę piłkę i próbowali się uwolnić długim wybiciem, jednak jeden z obrońców Antaresu zgrał piłkę ponownie głową. Ta trafiła znowu do Białacha, który krótko rozegrał ją z Lutomskim, a ten fantastycznie obsłużył prostopadłą piłką Nazarevicha - najlepszy strzelec Antaresu uprzedził bramkarza i plasowanym strzałem po ziemi wyprowadził bordowych na prowadzenie. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, zalasewianie schodzili do szatni przy prowadzeniu 1:0 i tak naprawdę można było odczuwać niedosyt, szczególnie, że w drugiej fazie tej połowy uaktywnił się Biernaczyk, który w dogodnej sytuacji zachował się bardzo altruistycznie i dogrywał niecelnie do lepiej ustawionego kolegi.
W szatni najważniejsze było zachowanie koncentracji - udało się to w najwyższym stopniu. Pierwsze piętnaście minut po przerwie było głównie walką w środku pola. W 60 minucie dobrą okazję wypracował Bączyk, po dokładnym wyrzucie z autu Malickiego obrócił się z obrońcą na plecach i oddał bardzo mocny strzał tuż przy krótkim słupku, sparowany przez bramkarza na rzut rożny. Stały fragment gry wykonał Biernaczyk, Rożnowianie wybili piłkę na 16 metr, gdzie czyhał na nią Białach - mocne uderzenie z woleja w ostatnim momencie wybił głową znajdujący się na 3 metrze obrońca. Swoją szansę chwilę później miał Nazarevich po kolejnym świetnym podaniu Lutomskiego, ale w ostatniej chwili został wyblokowany przez obrońcę. W końcu udało się strzelić na 2:0, w 62 minucie Putz rozegrał piłkę do Lutomskiego, uwaga obrońców przesunęła się w kierunku Nazarevicha, a tymczasem grający trener Antaresu posłał znakomite podanie do Bączyka, który uderzył obok bezradnego bramkarza.
Kibice mogli być zadowoleni z przebiegu spotkania i z wyniku, ale prawdziwe fajerwerki nastąpiły chwilę później. W 64 minucie Antares rozegrał koronkową akcję, która zaczęła się od obrońców – Marciniak podał do Stefańskiego, ten zagrał wzdłuż linii do Białacha; skrzydłowy gospodarzy ściął akcję do środka boiska i zagrał do Lutomskiego, który wypatrzył Bączyka na prawym skrzydle, a ten, niczym David Beckham z najlepszych lat posłał precyzyjną, mocną centrę w pole karne, odchodzącą od źle ustawionego bramkarza. Biegnący środkiem Nazarevich wykorzystał sprężyny w swoich nogach i pewnie pokonał głową rywali. 3:0, fantastyczna drużynowa akcja i piękna bramka. Rożnovia na kolanach, rywale nie byli w stanie przebić się środkiem boiska, boki były bardzo dobrze zamykane, a długa piłka nie przynosiła rezultatu. W międzyczasie nastąpiły zmiany - Przybył za Białacha, Seifert za Biernaczyka i w 74 minucie ostatnią zmianę dał Mrozek - zszedł strzelec dwóch bramek Nazarevich.
Niestety w tym momencie zaczęły się prawdziwe kłopoty. Antares grał twardo i nieustępliwie, dużo zdrowia pozostawiając na boisku. Synonimem walki był Putz, który wygrał niezliczoną liczbę pojedynków. To odbiło się na graczach z Zalasewa - chwilę po czwartej zmianie kontuzji kolana doznał Seifert (jeszcze nie wiemy jak poważnej) i nie był w stanie kontynuować gry. Długi czas Antares grał w dziewiątkę - opatrywany za boiskiem był Rak, który dograł z kontuzją do końca meczu. W ten sposób ekipa z Zalasewa została zepchnięta do głębokiej defensywy, jednak broniła się bardzo mądrze i skutecznie, nieustannie rozbijając ataki rywali, które w głównej mierze ograniczały się do długich piłek w pole karne, a kiedy udało się już stworzyć zalążek akcji - bardzo dobrze sobie radził Maruniewicz. Dopiero w samej końcówce spotkania, a dokładnie w 95 minucie, sędzia podyktował bardzo miękki rzut karny dla Rożnovii, piłka trafiła w rękę Lutomskiego, kiedy mijał go napastnik rywali. Karnego na bramkę honorową zamienił Marcin Stypuła i mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla Antaresu!
Niezwykle istotne 3 punkty zostają w Zalasewie. Wywalczone po heroicznej walce i sercu pozostawionym przez całą drużynę na boisku. Szkoda kontuzjowanych, życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. O ile w relacjach bardzo często wyróżnia się i opisuje akcje ofensywne, to nie można przejść obojętnie obok fantastycznego występu defensywy Antaresu. Bardzo dobry mecz zagrał w bramce Maruniewicz, który mimo braku dużej ilości pracy dawał spokój w rozegraniu i wyłapał wszystko, co miał do złapania. Stefański w swoim debiucie rozegrał znakomite zawody zarówno wypełniając swoje obowiązki defensywne, jak i nieustannie podłączając się do rozegrania, wspomagał i napędzał ataki bordowych. Podobnie na drugiej flance bardzo dobry mecz w wykonaniu Malickiego, który dorównywał swojemu vis-a-vis we wszystkich aspektach. Świetnie kierował defensywą Marciniak, zarówno w wyprowadzeniu piłki, jak i ustawianiu partnerów zachowywał się wzorowo. Poziom zachował też grający bardzo pewnie Rak i to pomimo faktu, że nie grał na swojej nominalnej pozycji. Zarówno gra w linii, jak i asekuracja oraz przesuwanie - defensywa Antaresu błyszczała w niedzielę we wszystkich aspektach. Do tego należy dołożyć mrówczą pracę Putza i Lutomskiego, dobrze współpracujących z defensorami skrzydłowych i w końcu funkcjonujących w dobry sposób w defensywie napastników - oto recepta na sukces. Brawo, brawo i jeszcze raz brawo. Taki Antares chcemy oglądać, taki Antares może mierzyć wysoko. Oby tylko przekładać tę dobrą grę na każde kolejne spotkanie ligowe, a sukcesy przyjdą same.